Obserwując różne wydarzenia,
sytuacje z życia co dziennego oraz całą masę innych czynników, które wpływają
na nasze życie i rozwój jestem przekonany, że jeżeli nic szybko się nie zacznie
zmieniać, to kraj, w którym mieszkamy jak i nas zarazem czeka (auto)DESTRUKCJA…
Jeśli naszym naturalnym, ludzkim
celem jest rozwijanie się to, co w takim razie sprawia, że Polska i Polacy
spadają na łeb na szyje?
Wystarczy spojrzeć na kilka
oczywistych kwestii, żeby dostrzec, że poziom wiedzy, edukacji, wychowania i
jakiegokolwiek zaangażowania społecznego ulega ciągłej degradacji… I co gorsze, w coraz szybszym tempie.
Dlaczego tak się dzieje??
Odpowiedzi jest kilka. Nie trzeba
być historykiem, żeby przeanalizować jak wyglądała historia polskiego narodu. Rozbiory – zakaz nauczania po polsku,
niszczenie dorobku kultury, prześladowania itd. Wojny światowe – miały
m.in. za zadanie dosłownie – wykoszenie polskiej inteligencji (np. Katyń,
czystki profesorów na uniwersytetach itd.). Później praktycznie 50 lat ciemności życia w komunie i erze
bezmyślnego przemysłu, roboli i prześladowania artystów oraz ludzi walczących z
komunizmem. To piętno będzie się za nami ciągnąć prawdopodobnie przez kilka
pokoleń, dosłownie jak smród po gaciach. Gdzie i kiedy miały rodzić się
przełomowe idee i kto miał przekazywać wiedzę następnym pokoleniom?
W końcu wielki przełom upragniona
„wolność” i tylko pozorne zmiany, bo przy władzy zostali Ci sami, tyle tylko,
że wybielili się nazwą „socjaldemokratów” WTF? ale nie teraz o tym…
Gospodarka / ekonomia itp., itd…
W skrócie ujmując – państwowy majątek
po roku 90’, rozprzedany i rozdany i rozkradziony wśród spulasów (wspomnianych
powyżej), od najwyższych do najniższych szczebli. Państwowe spółki, koncerny i
firmy sprzedane zagranicznym koncernom (czyli nic do nas nie wraca, nic u nas
nie zostaje, nie my na tym zyskujemy). Praktycznie żadnego konkretnego
polskiego kapitału. Wszystko się rozeszło (po kieszeniach i za granicę). Koszmarne
podatki, ucisk społeczny, nieudolna władza karierowiczów i przerośnięty do
nieokreślonych rozmiarów aparat biurokracji (żeby przepisy nami rządziły nie
ważne co by się działo). Cuzamen do kupy – chaos, bieda, złodziejstwo i ch..
wiec co jeszcze.
Dodatkowo karmi się nas jakimiś
super zapychaczami rzeczywistości jak EURO
2012, przygody Rutkowskiego czy mamy Madzi… śmiechu warte.
Zdrowie
O poziomie służby zdrowia nawet
nie ma co pisać – szkoda nerwów;) Wystarczy spróbować dostać się na jakieś
specjalistyczne badanie, które faktycznie musi zostać szybko wykonane.
Podejście typu – jak nie umiera to poczeka, spotykane jest praktycznie na
każdym etapie leczenia i kontaktu z lekarzem.
Młodzież młodsza i starsza
Co się dzieję z nadchodzącymi
pokoleniami, które mają być przyszłością? NIC! Systematycznie zamieniają się w
głąbów… Nie wszyscy oczywiście, ale jako masa – większość.
Sam nie jestem zwolennikiem
„standardowych” procesów nauczania i wiem, że można swoją wiedzę rozwijać bez
pomocy szkoły, ale tak czy inaczej, dzieciaki ze szkół nie wynoszą nawet
elementarnej wiedzy, nie zależnie czy to podstawówka, gimbaza, czy liceum.
Pewnie oglądaliście filmiki „Matura to bzdura”, albo „Testy Gimbazjalne”… brak
słów.
Rozrywka ponad wszystko
Aktualnie dzieciaki w szkołach
podstawowych pozbawione są zajęć z plastyki, muzyki czy gimnastyki korekcyjnej.
Niby po co to komu, ale… tak naprawdę to bardzo potrzebne. Miałem okazję
pracować z młodymi dzieciakami, które nie potrafiły klaskać do bitu, albo
zrobić fikołka, będąc w 4 klasie podstawówki! Rosną nam upośledzeni zdrowi
ludzie! Pamiętam jak w podstawówce na kilka klas przypadała jedna grubsza,
otyła osoba. Krótko mówiąc miała lipę wśród pozostałych, a teraz? Na zajęciach
pojawiało się kilkoro dzieci z oponkami, które nie potrafiły zrobić zwykłego
skłonu.
Bardzo proste – Internet,
komórki, tablety, telewizja (pranie mózgów) , chipsy, słodycze, brak ćwiczeń na
WFie, nie czytanie książek, brak zabaw na boisku plus brak zainteresowania
dzieckiem przez rodziców kumuluje się i sprzyja „tworzeniu” dzieci ZOMBI. Co
ciekawsze, rząd chce wysłać do szkoły 6-ciolatki. Może po to by dłużej trzymać
ich w garści i wcześniej zacząć ich degradować?
Czasami gdy jadę autobusem i do
moich uszu, z reguły zatkanych słuchawkami, dolecą rozmowy „wschodzącej
młodzieży”, mam wtedy ochotę za nich spalić się ze wstydu. Czy młodym ludziom
naprawdę brakuje tematów do rozmów? A ich język zubożał do poziomu niższego niż
zero krytyczne? A może to ja mam pecha i trafiam tylko na rozmowy poniżej
jakiegokolwiek poziomu?
Edukacja
Czy szkoły wyższe naprawdę dają
to czego potrzeba nam do rozwoju? Czy naprawdę kształcą inteligencję? Wystarczy
przyjrzeć się niektórym prywatnym uczelniom, które rozdają indeksy na prawo i
lewo. Student do póki płaci, będzie studentem, zawsze na coś można przymknąć
oko, coś naciągnąć, przeciągnąć, obniżyć poziom, lub coś ominąć żeby student
dostał się na kolejny rok, bo przecież za wyniki uczelni dostaje się dopłaty do
nauczania;) Bez obrazy dla ludzi chodzących do szkół prywatnych (sam nawet taką
kończyłem), ale na uczelni znalazło się naprawdę sporo głąbów, którzy mieli
problemy z czytaniem, albo składaniem sensownej wypowiedzi i wyciąganiem
konstruktywnych wniosków! To ma być „przyszłość narodu”? Poszedłem do prywatnej
uczelni bo faktycznie oferowała mi to co mnie interesowało i próbowałem
wyciągnąć z niej jak najwięcej, nie po to by marnować czas i pieniądze, czy po
to by zaspokoić system. A pozostali?
Warszawki Hustlin
Trochę starsi szukają szczęścia
A gdzie są ci, którzy potrafią
naprawdę dużo? Odpowiedź brzmi – wyjeżdżają. Całą masa młodych, utalentowanych
ludzi, szukających konkretnego startu, pełni zaangażowania muszą emigrować w
poszukiwaniu „lepszego życia”. Ogromna liczba ludzi (w milionach), dobrze
wykształconych i ambitnych ludzi opuszcza kraj bo Polska nie pomaga im w życiu
na miejscu. Ci, którzy powinni budować lepszą przyszłość uciekają, bo tu po
prostu się męczą, pracują za grosze, lub w ogóle nie pracują (dziękujemy
biurokracji!). Dzięki temu są świetnymi informatykami, inżynierami, lekarzami
innymi specjalistami zasilającymi rozwój naszych sąsiadów. Niestety za granicą
też nie wszystkim się udaje i jest im równie ciężko jak w domu.
Przypadek?
Może to nie przypadek? Może komuś
zależy, żeby młodzi i zdolni ludzie wyjeżdżali, a w Polsce zostali tylko ci
zdołowani, schorowani, prości i starzy, którymi da się łatwo sterować? Bo ich
siła jest za mała by poradzili sobie z tym co się im narzuca? Nie jestem
nacjonalistą, nie wiem czy jestem patriotą, po prostu widząc dookoła co dzieje
się z naszym krajem robi mi się trochę przykro. Mam wrażenie jakbyśmy skakali
na spadochronie, który musimy sobie uszyć w trakcie lotu.
Co dalej?
Podsumowując tych kilka głównych
czynników wpływających na systematyczną degradację możemy powiedzieć, że jeśli
nie zaczniemy takiej sytuacji zmieniać dość szybko, w niedalekiej przyszłości
nasz kraj stanie się krajem nieudaczników, desperatów, prostaków, schorowanych
starców i biedaków.
Te wszystkie sprawy są ze sobą
połączone. To jak domino, jeden klocek powala następny i niezatrzymana układanka
leci do końca… Jest na szczęście odsetek ludzi, którzy naprawdę się rozwijają,
pomagają innym i odnoszą sukces wspólnie, lub samodzielnie. Miejmy nadzieje, że
nie zachcę im się wyjeżdżać.
Zdrowie, edukacja, sztuka,
wychowanie, sytuacja materialna… Od czego możemy zacząć realną poprawę?
Zacznijmy od wyciągnięcia wniosków. Bo wiem, że jest jeszcze jasne światło w
tunelu!
Chwila refleksji nad panującą sytuacją jest zawsze potrzebna, jednak teraz trzeba przejść do konkretów, niestety tutaj już nie jest tak kolorowo. Nawet jeżeli pojedyncze jednostki podejmą się owych problemów to i tak jest znikoma szansa na globalne przemiany. A jedyną szansą na ten moment są dla nas kolejne pokolenia, ponieważ to one będą "budować" nasz kraj.
ReplyDeleteŻeby poprawić przyszłość, trzeba najpierw pracować nad teraźniejszością. Musimy wrócić do pracy u podstaw, a pojedyncze jednostki będą miały siłę jeśli po prostu będą wpływać na pozostałe komórki. Zaczynając od najbliższego otoczenia i naszego zachowania możemy wpływać na innych. Wiadomo oczywiście, że do tego potrzeba czasu, ale bez działania teraz, to nawet 5 pokoleń nie pomoże.
DeleteOczywiście, że trzeba wrócić do pracy u podstaw - od czegoś należy zacząć. Jednak pojedyncze jednostki, nawet po przez wpływ na pozostałe komórki teoretycznie w dzisiejszym świecie teoretycznie nie mają szans - ludźmi kierują przyjemności i beztroska, która jest napędzane przez manipulację, występującą na każdym kroku. Co wiąże się z tym, że nie łatwo będzie ich "przeciągnąć" na własną stronę. Zresztą przytoczoną "(auto)DERSTRUKCJĄ" zainteresują się ludzie, którzy na prawdę chcą zmian i potrafią spojrzeć na nasz kraj na przestrzeni czasu. Społeczeństwo jest ogłupiałe i mała część z nas zrozumie tak na prawdę występujący problem. Oczywiście zgadzam się z Tobą i trzeba jak najbardziej zacząć działać, ale wydaję mi się, że do sukcesu droga nie tędy.
DeleteTo w takim razie którędy? ;)
Delete