Thursday, October 29, 2020

Sami siebie



Bóg siedział i patrzył na ludzi z ukosa.
Śmierć przyszła, usiadła obok i aż wypadła jej kosa.

Siedzieli oboje patrząc na te stworzenia,
Oczom nie wierzyli, szczeki otwarli ze zdumienia.

Patrzyli, patrzyli, zdziwienia im brakło,
Bo bezmyślnie gnało gdzieś całe to stadko.

Waśnie i spory, to główne ich zajęcia,
Kłótnie i bójki, znów nowe napięcia.

Niedolę na siebie wciąż sprowadzają,
Mają już wszystko, lecz krzyczą - Mało!

Bóg ręce rozłożył, podrapał się w brodę,
Mruknął pod nosem - Ach.... co ja tam mogę?

Dałem im Ziemię piękną i czystą,
Cuda natury nad rzeką Wisłą.

Dałem im wolność i twórcze dusze,
A oni ciągle brną w te katusze...

Śmierć też już zwątpiła w swoje istnienie,
Ludzie zaczęli podkradać jej przeznaczenie.

I tak Bóg i Śmierć razem odeszli,
Ze świata gdzie ludzie, samych siebie przeszli...

Friday, April 3, 2020

Oto oni...



Oto i oni... schowani za fortuną,
Skrywają za kasą naturę ponurą.

Marzenia czarne spełniać swe pragną,
Ciągnąc tych słabych za szyje na dno. 

Intencje mroczne, mroczne intencje,
siorbią z koryta pensje poselskie...

Tańczą dokładnie jak każą im banki,
Spełniają im wszystkie najmniejsze zachcianki.

Czym dusza człowieka jest dla potwora?
Władza ich nęci, zabiją za dolar.

Zabiją każdego kto myśli inaczej,
Zabiją to dziecko i matkę co płacze.

Wmawiać Ci będą, że pomoc niosą,
słychać ich stukot, wojska już kroczą.

Wyleją wiadra swej propagandy,
Zaleją nią Bałtyk, Tatry i Andy...

A dusze Twą wystawią na przetarg,
Odłączą od reszty, gdy coś pójdzie nie tak.

Zgadzać się muszą liczby wszelakie,
Cyfrowy zamordyzm, po co nam papier.

Machina ruszyła i kołem się toczy.
Kto ją zatrzyma przed przyjściem nocy...?


D.