Niby taki sam, ale jednak z innej gliny,
Te same problemy, lecz inne rozkminy...
B.
keep the vibe...
Mój dom się pali, mój dom się zapada,
Ktoś podpalił go od środka, to jest zwykła zdrada!
Nie ma komu pomóc, nie ma sąsiada.
W chaosie pogrążeni domownicy, biada!
Płoną buty na stopach, ręce poparzone.
Czyżby nasze chwile były policzone?
Dom stoi jeszcze, okna osmolone.
Wszech obecny wody brak. Płonę.
Pożar co raz większy rośnie,
Pożar huczy co raz głośniej.
Dach spalony, ściany czarne,
Na ratunek szanse marne.
Ogień trawi wszystkie meble,
Trawi to, co jest potrzebne.
Trzeba gasić, trzeba walczyć.
Pojedynek wciąż otwarty…
Walka z ogniem będzie długa,
Minie doba - pierwsza, druga.
Może dni tych więcej minie,
Gaś by dom dać swej rodzinie!
Życie, życie na 100 procent....
Życie cudem jest, to doceń.
Balans liczy się najbardziej,
Czasem mięknie nawet twardziel.
Siłowanie z realiami,
Ludzie walczą z losem sami.
Coś tu nie gra ewidentnie,
Wszystko pędzi w szybkim tempie.
To już znamy, więc co dalej?
Naprzód ciągle idź wytrwale.
Czasem usiądź na chwil pare.
Popatrz w niebo niebywałe.
Chwila z chwilą zespolone,
Tworzą seans tu na dole.
Jest na nadzieja przed oczami,
Wdech i wydech, zwolnij, zamilcz ...