Od jakiegoś czasu zastanawia mnie
pewna kwestia... Jeżdżąc na imprezy, lub oglądając materiały video w internecie
zauważam jedną rzecz, mianowicie, wydaje mi się, ze w breaking’u na dalszy plan
odchodzi charakter, który zostaje zastąpiony wyuczonymi, mechanicznymi trikami. Jeżeli taniec
porównalibyśmy do prowadzenia rozmowy, kłótni, lub po prostu do wymiany zdań,
spora część ludzi mówiła by tym samym tonem, używając tych samych słów, lub
próbowałaby tworzyć neologizmy, które nie mają znaczenia tylko brzmią w
niespotykany sposób.
Początki breaking’u wyglądały w
ten sposób, że praktycznie wszyscy tancerze wykonywali te same ruchy. Liczyło
się to, jak ktoś wykonuje te ruchy, z jakim nastawieniem i czy np. łączy pewne
ruchy po raz pierwszy, w sposób niekonwencjonalny. Taniec bboys i bgirls
zawierał mnóstwo charakteru, który nadawał styl / flavour temu, co robili! Było
widać ich osobowość. Dziś po prawie 40 latach historii bboying’u na scenie mamy
mnóstwo nowych niesamowitych ruchów (które nie wątpliwie robią wrażenie i są
oryginalne), ale brakuje im nieco charakteru. Efektowne triki maskują osobowość
tancerza, który je wykonuje.
Spróbuję zobrazować to w
następujący sposób – porównajmy taniec do prowadzenia rozmowy. Muza to temat
rozmowy. Każdy ruch to jedno słowo, nowe ruchy to nowe, lub zmodyfikowane słowa
(neologizmy). Set tancerza to całe zdanie, nasze argumenty. Składając kolejne
ruchy tworzymy nowe zdania – budujemy swoją wypowiedź. Idziemy dalej… W trakcie
każdej rozmowy, czy wypowiedzi, wszystko, co mówimy oprócz słownictwa opiera
się również na wielu innych elementach, które pozwalają odbiorcy zrozumieć, to
co mamy na myśli. Są to: ton wypowiedzi, tempo, akcenty i intonacja. Dzięki
zmianie tych cech, to samo zdanie wypowiedziane w odmienny sposób może mieć
zupełnie inne znaczenie. Jeżeli dane zdanie wypowiemy bez wkładania w nie tych
cech, będzie ono suche i nie będzie niosło ze sobą właściwego przekazu, będzie
pozbawione emocji.
Jeśli chce dotrzeć do mojego
rozmówcy i chcę go przekonać do swoich argumentów, udowodnić mu swoje racje, w
trakcie rozmowy będę mówił do niego takimi słowami i w taki sposób, by zrobić
na nim wrażenie, by osiągnąć swój cel.
Wróćmy teraz do tańca – jeżeli chcę
wygrać bitwę, a mój przeciwnik potrafi te same ruchy (zna te same słowa) i
dodatkowo ma własny arsenał – muszę dotrzeć do niego poprzez pokazanie mu
charakteru w tańcu. Muszę opowiedzieć moją historię w przekonujący sposób.
Muszę włożyć w ruchy charakter i styl by wyglądały lepiej od jego moves’ów.
Jeśli więc wykonam moje ruchy z konkretnym nastawieniem („opowiem mu coś odpowiednim
tonem”) to przeciwnik zrozumie, czy konkretne ruchy były pokojowe, zabawne, czy
obraźliwe („odczyta intonacje i ton”). Zupełnie tak, jakbyśmy słuchali ludzi
rozmawiających w innym języku, nawet jeżeli nie rozumiemy słów, to po sposobie
ich wypowiedzi możemy skumać, czy ktoś jest smutny, szczęśliwy albo zły, bo np.
krzyczy i mówi zdenerwowanym tonem. Słowa bez intonacji i tonu nie
mają mocy – ruchy bez flavour’u pozostaną tylko trikami, które nie niosą ze
sobą przekazu.
Jeżeli będziemy rozmawiać
używając ciągle jednakowej intonacji nie będziemy w stanie zrozumieć się
nawzajem bo w gruncie rzeczy będziemy powtarzać praktycznie to samo – zwykły
bełkot... Jeśli w tańcu skupimy się wyłącznie na moves’ach nasz przekaz straci
swoje założenie. Nawet jeśli w rozmowie będę miał najlepsze argumenty, ale nie
będę umiał ich dobrze przedstawić, mogę przegrać dyskusję bo nie będe potrafił przekazać
swoich racji w odpowiedni sposób. Werbalny przekaz wzmocniony jest masą
dodatkowych „efektów”, które urozmaicają mowę. Charakter wkładany w ruchy,
które wykonujemy i tworzymy pozwoli nawet najprostszym moves’om nabrać mocy!
Dzięki temu możemy te same „słowa”(moves’y) wypowiadać w różny sposób (z innym
falvour’em). Zmienia się „temat rozmowy” (zmiana muzy) będę „mówić” nieco
inaczej – odpowiednio do tematu...
Nasza taneczna wypowiedź będzie
bardziej dobitna, gdy włożymy w nią odpowiednią „intonację” i „ton”. Oprócz treści
liczy się również sposób jej przedstawienia. Ja… nie chcę brzmieć jakbym mówił
za pomocą „IVONY” – jak automat... Chcę „mówić” na „temat” i po swojemu,
własnym „slangiem”. Czasem pewnie wkradną się jakieś bzdury i niezrozumiałe
„słowa”, ale chyba oto chodzi jeśli wciąż uczę się „mówić” i pracuje nad swoją
mową. A ty czym chcesz wygrać swoją bitwę? Ruchami, czy charakterem?